St1
„ Jeślikto
chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż
swój i niech Mnie naśladuje”.
St2
MISTRZIKATARZYNKA
St3
Współczesny człowiek któremu przyszło żyć w epoce
niezwykle szybkich przemian cywilizacyjnych nie potrafi często dostrzec perspektywy
wieczności, zagoniony problemami dnia codziennego żyje te, sześćdziesiąt,
siedemdziesiąt czy też mniej lub więcej lat, aby dopiero na łożu śmierci, gdy
śmierć zagląda mu w oczy, z niepokojem w sercu stawiać sobie pytania: co ze mną
teraz będzie? Czy naprawdę istnieje Bóg i sąd Boży?
St4
Po śmierci bliskiej nam osoby żony, męża, córki,
syna, siostry, lub brata pozostaje w naszych sercach uczucie smutku i żalu.
St5
Najświętsza Dziewica Maryja doświadczyła tego
najmocniej ze wszystkich ludzi, gdy ciało Jej umiłowanego Syna i Boga Jezusa
Chrystusa zostało zdjęte z Krzyża Świętego, gdy widok zalanego krwią
Przenajświętszego Oblicza, oraz przebitych rąk, stóp i boku przeniknął niby
miecz Jej Niepokalane Serce.
St6
O Męce Pana naszego
Jezusa Chrystusa najpełniej mówią cztery Ewangelie, napisane prawie przed dwoma
tysiącami lat, nie przez wszystkich są przyjmowane z wiarą i miłością. Wielu
jak ten niewierny Tomasz wyznają zasadę "jeżeli nie zobaczę to nie
uwierzę".
Spróbujmy więc popatrzeć
na cierpienia Chrystusa oczami współczesnego niewiernego Tomasza, dla którego
świat komputerów, wideo, programów telewizji satelitarnej i innych wynalazków
drugiej połowy XX wieku stanowi często jedyną uznawaną przez niego
rzeczywistość.
Natomiast przekazy Pisma
Świętego o Męce i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa pozostają tylko nie do
końcazrozumianymi opowiadaniami i
legendami.
St7
Turyn, miasto Fiata i słynnego klubu piłkarskiego
Juventus, ale nie tylko.
St8
W jednej z kaplic w Katedrze Św. Jana Chrzciciela
przechowywana jest Relikwia znana na całym świecie jako Całun Turyński. Jest to
lniane płótno, na którym utrwalił się niezwykły wizerunek - martwe ciało
ukrzyżowanego mężczyzny. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że
jak wynika z przeprowadzonych nad Całunem badań naukowych, człowiek ten
najpierw był okrutnie biczowany, a przed ukrzyżowaniem nałożono mu koronę
cierniową. Podobnego wypadku wymierzenia takiej kary oraz kpiny z samozwańczego
króla nie spotykamy w żadnym historycznym opisie ukrzyżowania, w żadnym - z
wyjątkiem Ewangelii.
St9
Badania wykazały także, że człowiek z całunu miał
po śmierci przebity lewy bok i nie połamane nogi.
St10
Odbita na Całunie postać
człowieka wykazuje, ponad wszelką wątpliwość, że ciało zostało oddzielone od
tkaniny w sposób niezwykły. Znikając bowiem spod płótna nie zatarło w
najmniejszym stopniu odbić, nie oderwało żadnych skrzepów krwi, pozostawiając
niezwykle czytelne ich ślady, a także obrysy ran.
W 1898 rokuCałun Turyński został po raz pierwszy sfotografowany
przez turyńskiego adwokata Secondo Pia .
Można wyobrazić sobie jego zdziwienie, gdy na szklanym negatywie pojawiła się
wyraźna fotografia postaci z Całunu w pozytywie. Dopiero gdy ochłonął zdał
sobie sprawę, że jest pierwszym człowiekiem, który ujrzał ciało Chrystusa takie
jakie zostało złożone w grobowe prześcieradło 2000 lat temu.
St11
„ Jeślikto
chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż
swój i niech Mnie naśladuje”.
St12
Twarz Chrystusa to twarz
pełna majestatu śmierci – jej spokój zadziwia. Nie widać na niej rozpaczy ani
strachu.
Gdy Ojciec Św. Jan Paweł
II przybył do Turyńskiego Sanktuarium powiedział :„Każdyz nas wszystkich tutaj obecnych może powiedzieć za Św. Pawłem o
Chrystusie: „ Umiłował mnie i siebie samego wydał za mnie”.To właśnie przypomina Święty Całun.
Jeśli przyjmiemy i zaakceptujemy
wywody tylu uczonych, to stwierdzimy, że Całun ten jest świadkiem Wielkanocy,
że jest świadkiem Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa.
Świadek to niemy, lecz jakże niezwykle wymowny.
St13
Całun ten nie jest jedynym świadkiem Męki naszego
Zbawiciela. Bóg w swoim niepojętym i nieskończonym Miłosierdziu postawił na
ścieżkach ludzkiego pielgrzymowania takich świadków więcej,i to świadków żyjących
St14
Żyli oni w różnych epokach, a prawdę o Męce Jezusa
Chrystusa zaświadczali tym, że ich ręce, nogi i bok naznaczone były stygmatami,
czyli ranami, które posiadałMistrz.
St15
Jednym z
pierwszych, jeżeli nie pierwszym, był Święty FranciszekSeraficki. Dla współczesnych był onżywym świadectwem ubóstwa i dobroci. Dzisiaj
ponad 760 lat po jego śmierci , do jego grobu w Asyżu, pielgrzymują wierni z
całego świata.
St16
Prawie 600 lat po
Świętym Franciszku przyszła na świat późniejsza Sługa Boża Anna Katarzyna
Emmerich.
Bóg obdarzył ją wielkim
bogactwem przeżyć mistycznych
St17
W wielu wizjach, dane było jej oglądać rzeczy,
które przed zwykłymi śmiertelnikami są zakryte.
St18
Opisy tych wizji zostały spisane zażycia Sługi Bożej i dzięki temu nie poszły w
zapomnienie.
St19
Latem 1912 roku na jej ciele pojawiły się obficie
krwawiące stygmaty cierniowej korony, rąk, nóg i boku. Umarła 12 lat później,
będąc do ostatniego tchnienia uosobieniem cierpliwości i doskonałego poddania
sięBogu.
St20
Z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek 1898 roku
urodziła się w Bawarskiej wsi Koneserenht ( czytaj konesrojt) Teresa Neumann
St21
Od dzieciństwa odznaczała się wielką pobożnością,
spędzając długie chwile na modlitwie i rozmyślaniu nad Męką Pańską.
St22
Gdy pytano Teresęczym żyje - odpowiadała zwyczajnie - "Zbawicielem" - mając na
myśli codzienną Komunię Świętą
St23
Możewydawać się to niemożliwym, ale dla Teresy
Neumann (czytaj Nảjman) był to rzeczywiście jedyny pokarm.
Od 1927 roku do końca życia, czyli przez 35 lat nic nie jadła i nie piła
St24
Fakt ten potwierdziły
wyniki specjalistycznych obserwacji lekarskich, którym za zgodą władz
kościelnych, została poddana.
W czasie Wielkiego Postu 1926 roku pojawiły się u Teresy stygmaty,
Teresa nie miała pojęcia o tym czym są stygmaty i nie pragnęła ich, gdyż jak
wiele lat później przyznała, zdają się jej jeszcze dzisiaj grzesznym
zuchwalstwem
St25
Początkowo próbowano leczyć rany domowymi środkami,
a gdy to nie pomagało - zwrócono się o pomoc do lekarzy. Doktor (Zajdl) z (Walkassen)
zbadał Teresę i ustalił, że długość rany w jej boku wynosi 33 milimetry,
zastosowałmaści i opatrunki, ale im
bardziej rany leczono, tym stawały się boleśniejsze
St26
Doktor Zaidl był tak zdumiony tym szczególnym
rodzajem ran, które nie dawały stanów zapalnych i nie ropiały, że po jakimś
czasie zrzekł się dalszego leczenia
St27
Teresa nosiła od tej pory do końca życia suknię z długimi
rękawami - nie uchroniło to jejjednak
od coraz liczniejszego napływu pielgrzymów, czy też chcących zaspokoić swoją
ciekawość ludzi
St28
Ci, którym dane było zobaczyć jej cierpienia
odchodzili z tego miejsca głęboko wstrząśnięci i udawali się do miejscowego
kościoła, aby modlić się i przyjąć sakramenty święte
St29
Cierpienia Teresy
Neumann ustały na zawsze 18 września 1962 roku.
Odeszła do Tego , Który był dla niej jedynym pokarmem i jedyną miłością
St30
Najbardziej znanym
stygmatykiem XX wieku był z pewnością Ojciec Pio, kapucyn z klasztoru (San
Giovanni Rotondo) we Włoszech
St31
20 września 1918 roku
jako pierwszy kapłan w historii Kościoła, otrzymał na ciele stygmaty pięciu Ran
Pana Jezusa. Wiadomość o tym wydarzeniu lotem błyskawicy obiegła świat.
Do (San Giovanni Rotondo) zaczęły przyjeżdżać tysiące ludzi, szukających
pomocy w utrapieniach duszy i ciała. Uczestniczyli tuw sprawowanej przez Ojca Pio ofierze Mszy
Świętej. A w jego konfesjonale, w którym spowiadał po kilkanaście godzin
dziennie, zyskiwali odpuszczenie grzechów
St32
Źródłem duchowej mocy Ojca Pio była modlitwa.
W jednym z listów pisał:
„ To prawda, że ponad
wszystkim jest Wszechmoc Boga. Ona nad wszystkim odnosi tryumf, ale pokorna i
połączona z cierpieniem modlitwa odnosi tryumf nad samym Bogiem".
St33
22 września 1968 roku
Ojciec Pio po raz ostatni odprawiał Mszę Świętą, nie zabliźnione przez 50 lat i
trzy dni rany stygmatów zaczęły powoli zanikać.
Następnego dnia o godzinie 2.30 w nocy ze słowami na ustachJezus ,Maryja odszedł do wieczności po
niebieską nagrodę
St34
Po uroczystym pogrzebie, w którym wzięło udział
około 100,000 ludzi, ciało jego zostało złożone w krypcie pod głównym ołtarzem
nowego kościoła kapucynóww(San Giovanni Rotondo).
St35
Święty Franciszek.
St36
Anna Katarzyna Emmerich
St37
Teresa Neumann
St38
Ojciec Pio
To tylko niektórzy z
wybranych przez Boskiego Mistrza, do noszenia Jego Zbawczych Ran.
Na przestrzeni II tysiąclecia po narodzeniu Chrystusa było ich
bowiemw kościele katolickim ponad stu
St39
Żyli w różnych epokach i krajach będąc dla
współczesnych żywym świadectwem bolesnej Męki Syna Bożego Jezusa Chrystusa
St40
Pozostanie oczywiście tajemnicą Miłosierdzia
Bożego, ilu marnotrawnych synów i córek po bezpośrednim zetknięciu się z
osobami noszącymi stygmaty odnalazło drogę do domu Ojca
St41
Na pewno odnajdziemy ich także w obiektywie
kamerzysty amatora, który uwiecznił uroczystości pogrzebowe polskiej
stygmatyczki Katarzyny Szymon zmarłej 24 sierpnia 1986 roku
St42
Po śmierci bliskiej nam osoby żony, męża, córki,
syna, siostry, lub brata pozostaje w naszych sercach uczucie smutku i żalu.
St43
Po śmierci bliskiej nam osoby żony, męża, córki,
syna, siostry, lub brata pozostaje w naszych sercach uczucie smutku i żalu.
St44
Gdy nie miała jeszcze dwóch lat umarła jej matka
pozostawiając sześcioro osieroconych dzieci
St45
Jej ojciec, pracownik
leśny, ożenił się wkrótce po raz drugi.
Dla Katarzynki druga
matka była tylko niedobrą macochą, która nie zważając na nic, wykorzystywała ją
do wszelkich prac w domu i gospodarstwie.
Pomimo trudnego dzieciństwa, Katarzynka
nauczyła się modlić i odtąd każdą wolną chwilę poświęcała na modlitwę, prosząc
szczególnie o nawrócenie ojca, który często przychodził do domu pijany i bił
własne dzieci.
Jej modlitwy zostały z
czasem wysłuchane - ojciec nawrócił się i przed śmiercią wstąpił nawet do III
zakonu Świętego Franciszka
St46
Całe życie Katarzyna Szymon mieszkała w okolicach
Katowic, w miejscu ciężkiej pracy górników, od lat wydobywających tu węgiel
St47
Żyjący i pracujący tu
ludzie znani są z głębokiej pobożności, która opiera się na starym polskim
przysłowiu: „ Bez Boga, ani do proga”
St48
Wielu z nich słyszało o Katarzynce - tylko niektórzy
znali ją osobiście
St49
Mówi Małgorzata Piksa ze
Studzienic:
"Znałam Kasię od dzieciństwa, jeszcze jako małe dziecko. Zawsze
widziałam jąskromną, zawsze z różańcem,
zawsze uśmiechniętą, zawsze pogodną, zawsze mówiła do każdego: nie kłóćcie się,
bądźcie zawsze zgodni, zawsze uśmiechnięci. No i tak znam ją skromną, czystą,
do każdego się uśmiechała, do starych czy do młodych, czy do dzieci. Zawsze
była dla wszystkich otwartą
St50
Mówi Maria Kuszka:
"Była bardzo uczciwym człowiekiem, dobrym człowiekiem. Dużo się od
niej nauczyłam - z niejednych Rekolekcji nie wzięłam tyle co od niej. Była dla
nas wzorem, nie szczędziła siły. Codziennie siedem kilometrów szła pieszo do
kościółka w Pszczynie, nie patrząc na pogodę. Nie liczyłana żaden pojazd, zawsze chodziła pieszo
St51
Mówi Krystyna Bem:
"Planowałam pójść do klasztoru i w związku z tym często bywałam na
Mszach Świętych i na nabożeństwach do Najświętszego Sakramentu. Przy tej okazji
zwróciła na siebie uwagę Katarzyna, swoim częstym pobytem w kościele, swoim
rozmodleniem, swojąpostawą pokutną, to
znaczy stale klęczała na kolanach. Była w kościele kiedy przychodziłam, była
wtedy gdy odchodziłam. Była zapatrzona w ten Najświętszy Sakrament. Widziałam
ją najczęściej z Różańcem Świętym w ręku"
St52
Przy grobie Katarzyny Szymon na cmentarzu w
Kostuchnie często gromadzą się jej duchowi synowie i córki, aby modlić się o
nawrócenie grzeszników i wypraszać Miłosierdzie Boże dla świata
St53
MODLITWA OJCZE NASZ...
St54
Mówi mecenas Karol Kolba
z Bielska Białej:
"Katarzyna była
prawdziwą emisariuszką, wysłanniczką nieba na te czasy, w których przyszło nam
żyć.
Obdarzona charyzmatem
cierpienia i modlitwy potrafiła przyciągać do siebie ludzi, mimo, że wcale tego
nie pragnęła. Uważam, że jakiś specyficzny magnes, magnes miłości i pokory
potrafił wszystkich ściągnąć do niej, to znaczy wszystkich, którzy potrafili odczytać
właściwe znaki czasu.
Takim prawdziwym
posłaniem siostry Katarzyny była modlitwa różańcowa. Widzimy wyraźnie, że osoba,
która praktycznie nie umiała czytać ani pisać,potrafiła różańcem zawojować dusze, które do niej lgnęły.
Cisną się tutaj na myśl
słowa Ewangelii Chrystusowej Świętego Łukasza - Kiedy Chrystus mówił do
wszystkich po kolei:
Do celników. "Nie
pobierajcie nic ponad to co jest wam dane".
Do żołnierzy: "nie
uciskajcie więcej ponad to, co otrzymujecie w żołdzie.
Podobne słowa przekazywała
Katarzyna: "bądź zadowolony z tego co masz, nie pragnij rzeczy
materialnych w taki sposób, żeby zabijały twojego ducha".
Katarzyna Szymon mówiła
podobnie jakŚwięty Jan Chrzciciel, ale
niestety, nie wszyscy ją słuchali.
Szkoda tylko, że musieliśmy pożegnać Katarzynkę, ale sądzę, że to
zadanie, które nam przekazała, staramy się tutaj realizować, upowszechniając jej
myśli i słowa. Wierzymy, że uda się nam przyciągnąć jeszcze cały szereg innych
ludzi, którzy stoją z dala od Boga, z dala od prawdziwej chrześcijańskiej myśli
i czynów
St55
Frydek. Niedaleko tej miejscowości znajduje się
zapaść – miejsce gdzie 500 lat temu zapadła się wieś z kościołem
St56
Właśnie tutaj 24 lipca
1954 roku objawiła się Katarzynce Najświętsza Maryja Panna, jako Królowa
Wszechświata.
Jednym z poleceń Matki Bożej było wykonanie Jej figury, o takim
wyglądzie i kształcie w jakim tu się objawiła
St57
Z pomocą w wypełnieniu tego polecenia przyszedł
Katarzynce nieżyjący już dziś Karol Wojtala, który skontaktował ją z
rzeźbiarzem Franciszkiem Masożem z Rybnika
St58
Nie wiem czy to było w
sierpniu, ale na pewno w okresie letnim. Przyszedł pan Wojtala z Panią
Katarzyną Szymon, takzwaną Katarzynką .
Przyszli i spytali, czy wykonał bymfigurę Matki Bożej.Nie
wiedziałem jaką i spytałem się:
A jaką chcecie figurę Matki Bożej, przecież figury
są różne.
Pan Wojtala powiedział,
żemusimy zrobić taką figurę, według
tego jak, się Katarzynce objawiła.
Wziąłem papier i ołówek i zacząłem rysować według wskazań jakieKatarzynka mi mówiła
St59
Katarzynka przyjechała z panem Wojtala jak miałem
figurę w surowym stanie . Musiałem zrobić pewne poprawki , poprawić twarz i
suknię -uzupełniłem to
St60
Figura Matki Bożej Królowej Wszechświata, przez wiele
lat znajdowała się w małym domku Karola Wojtali we Frydku
St61
Gościnny gospodarz
otwierał drzwi wszystkim, którzy chcieli się modlić tutaj.
Szczególnie dużo ludzi przyjeżdżało na nocne czuwania modlitewne w których
często uczestniczyła Katarzynka
St62
Dzisiaj figura Matki Bożej Królowej Wszechświata
znajduje się już na stałe w głównym ołtarzu nowo wybudowanego kościoła we
Frydku, o który to w swoim objawieniu mówiła Najświętsza Maryja Panna
St63
Katarzyna Szymon nie
miała swego domu. Skromne zakwaterowanie znajdowała u dobrych i życzliwych
ludzi. Najdłużej bo od 1946 roku mieszkała w Pszczynie.
Natomiast ostatnie lata
życia spędziła w domu u paniMarty
Godziek w Katowicach - Kostuchnie
St64
Katarzyna mieszkała tutaj, w tym domu, od roku 1981
na stałe. Tutaj przychodziło bardzo dużo ludzi: lekarzy, księży, nauczycieli,
różnych kleryków, zakonnic. Do tego domu przychodzili. Udzielała im wszelkiej
pomocy,porad, jak mają żyć, jak mają
cierpieć
St65
To jest pokój w którym Katarzyna mieszkała do
śmierci, przedmiotyzostały wszystkie
tak jak były za jej życia, łóżko też stoi jeszcze na swoim miejscu
St66
Po Katarzynie Szymon zostało niewiele zdjęć -
najwięcej z nich wykonał Edward Ożóg z Bielska-Białej
St67
Ja zrobiłem dość dużo
zdjęć amatorskich. Oczywiście, prosiłem ją zawsze - czy pozwoli zrobić zdjęcia,
bo nie lubiła się fotografować, nie lubiła być reklamowana. Mówiła, że jest
zawsze skromną, nie dla reklamy - że po śmierci możemy dopiero te zdjęcia pokazać
-jeśli będziemy chcieli, ale nie
pragnie tego. Zawsze podkreślała, że jest skromna, że jest taka sama jak my
wszyscy, że bierze wielkiecierpienia za
nas wszystkich, oraz za te wszystkie bezeceństwa (obrzydliwości, nieczystości)
, które na świecie istnieją. Bardzo cierpiała. Wolałem do niej przychodzić
raczej w te dni kiedy pielgrzymów nie było - zazwyczaj w piątki - i zazwyczaj
kiedy te cierpienia były wielkie. Wtedy było naprawdę przykro patrzeć na te
wszystkie rany - jak krwawiła korona cierniowa na jej głowie. Można było
zauważyć jak te kropelki krwi ze skóry wychodziły, a jeszcze co gorsze - to te
krwawe łzy. Całe oczy jakby się krwią spociły. Po całych policzkach spływały aż
do brody. Ta krew była bardzo widoczna.
Kiedy raz zrobiłem
zdjęcia, jeden z kapłanów - nie będę wymieniał który - nazwisko nieważne - jechał
do Rzymu - chciał je zabrać i dać Papieżowi.
Gdy robiłem te zdjęcia -
rano to był piątek -było to wcześniej
uzgodnione z nią.I zrobiłem te zdjęcia
.
Był taki moment gdyKatarzynka
powiedziała: "Nie będę się taka pokazywaćPapieżowi" -poszła do
łazienki umyć się, ściągnąć to wszystko. Zanim wróciła z powrotemprzez korytarz -jakieś trzy metry - to znowuta krew wyszła na jej twarz ponownie
St68
Dom Marty Godziek był domem otwartym dla tych
których pragnęli spotkać się z Katarzynką. Często przychodziła tu Basia -
studentka medycyny - dzisiaj już lekarka
St69
Katarzynę Szymon
spotkałam po raz pierwszy w 1982 roku, gdy z grupą studentów, z duszpasterstwa
akademickiego, przyszliśmy tutaj, ponieważ dowiedzieliśmy się o niezwykłym
zjawisku - o stygmatach.
Była to kobieta bardzo
prosta, ale bardzo inteligentna. W kilku prostych słowach potrafiła trafić w
sedno sprawy.
Jej stygmaty, które
miała na rękach wyglądały w sposób następujący: były to duże rany, które w
szczelinach krwawiły. Od jej ran, falami, unosił się zapach. Był to zapach
kwiatów.
W czasie ekstaz przemawiał
przez jej usta do nas Pan Jezus oraz Matka Przenajświętsza, ucząc nas i
wskazując na godność człowieka.Na
przykład : do nas studentów medycyny zwróciła się Matka Boża mówiąc, że chore
dziecko czy chorego człowieka mamy traktować tak, jak samego Pana Jezusa. Było
to dla nas bardzo budujące. Przychodziliśmy tutaj i śpiewaliśmy.
Katarzyna była osobą wesołą, pogodną. Była pełna miłości Boga i
bliźniego. Była to dla nas wspaniała szkoła życia
St70
Katarzyna Szymon miała pod koniec życia swego
kierowcę był nim Stanisław Płonka z Katowic
St71
Tym właśnie wozem
woziłem Katarzynę Szymon.
Katarzynę Szymon zapoznałem w 1978 roku. W tym czasie chorowałem - za
jej wstawiennictwem zostałem uzdrowiony - postanowiłem za to wozić ją do
wszystkich cudownych miejsc
St72
Turza - miejscowość koło Katowic - gdzie znajduje
się słynne sanktuarium Maryjne pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej
St73
Katarzynka i jej kierowca przyjeżdżali tu 13 i 29
każdego miesiąca, aby wspólnie z przybyłymi pielgrzymami uczestniczyć w nocnych
czuwaniach modlitewnych
St74
W czasie tych pokutnych nocy Pan Jezus w
Przenajświętszym Sakramencie niesiony jest w uroczystej procesji
St75
Pielgrzymi ze świecami w rękach podążają za Tym,
który z miłości do człowieka, stał się pokarmem na życie wieczne
St76
W czasie drugiej pielgrzymki Ojca Świętego do
Polski, doszło w katowickiejKatedrze,
do krótkiego spotkania Jana Pawła II z Katarzynką
St77
Katarzyna Szymon
siedziała wtedy w Katedrze na małym, niskim, składanym krzesełku.
Ojciec Święty
wstał,udał się do chorych i w ogóle nic
nie wiedząc o tym, żeKatarzyna
Szymonznajduje się w Katedrze wprost podszedł
do niej i przyklęknął. Wtedy ja się odsunąłem o jakieś trzy metry, bo nie
chciałem słyszeć rozmowy.
Później Ojciec Świętyudał się do
chorych, a gdy wracał znowu przyszedł do Katarzyny Szymon, znowu przyklęknął,
ofiarował jej różaniec i różne obrazki. Znowu rozmawiali , ale ja też nie wiem
o czym, boznowu się odsunąłem.
St78
Rzeczą zrozumiałą, że do
Katarzyny Szymon przyjeżdżało wielu kapłanów.
Mówi Ojciec Aleksy
Płatek.
St79
Na drugim roku studiów filozoficzno –
teologicznych, kiedy to po raz pierwszy odwiedziłem Katarzynę Szymon,
powiedziała mi: „Ty będziesz kapłanem”. To pomogło mi i w nauce, nie łatwej
trudnej nauce, oraz w modlitwie i w codziennym życiu. Dziś Bogu dziękuję, że
już przeszło sześć lat jestem kapłanem.
St80
Była to kobieta o
wielkiej prostocie i pokorze.
Czułem, jakby jej
powołaniem było cierpieć i modlić się.
Często mówiła:”Ja jestem prostaczką, ja jestem prostaczką”.
Rzeczywiście nie umiała ani czytać, ani pisać, ale miała wielką mądrość w
sobie. Mądrość od Boga, mądrość od Ducha Świętego. Czuło się u niej to
zjednoczenie z Bogiem przez modlitwę. Można powiedzieć, że z różańcem się nie
rozstawała. Zawsze różaniec miała przy sobie.
Gdy przychodzili ludzie, którzy ją odwiedzali
-do ucałowania dawała im Krzyż – znak
miłości.
St81
Mówi Ojciec Marian
Więckowski:
Panią Katarzynę Szymon
poznałem w 1979 roku w Kostuchnie. Przyprowadził mnie do niej Pan Płonka i od
tego czasu przez pięć lat przyjeżdżałem tam. Miałem możność rozmawiania, ale i
również byłem świadkiem ekstaz, które miała pani Katarzyna.
St82
Przyjeżdżałem tam
również parę razy z Komunią Świętą, a także odprawiłem dwa lub trzy razy Mszę
Świętą - na prośbę Pani Katarzyny.
St83
Stygmaty pięciu ran Pana
Jezusa Katarzyna Szymon otrzymała 8 marca 1946 roku, w pierwszy piątek
Wielkiego Postu. Z początku były to małe
rany i Katarzynie udało się je ukrywać. Z biegiem lat stawały się jednak coraz większe
i coraz obficiej krwawiły.
Mówi lekarz medycyny
Włodzimierz Wojciechowski:
St84
Katarzynę Szymon poznałem
jesienią 1984 roku. Jako lekarz mogę wypowiedzieć się na temat jej stygmatów.
Muszę więc powiedzieć,
że pierwszy raz w życiu widziałem ten fenomen stygmatów. Były to okrągłe płaskie
skrzepy po obu stronach dłoni i stóp o średnicy ok. 3 cm. Skóra wokół tych skrzepów była pobrużdżona,
pofałdowana. Z opowiadań wiem, że na różny sposób badano te stygmaty. Między
innymi zdejmowano te skrzepy i ukazywała się wtedy taka powierzchnia świeżych
blizn. Również raz byłem świadkiem krwawienia tych stygmatów.
Wyglądało to w ten
sposób, że na obrzeżu tych skrzepów pojawiła się obwódka taka surowiczo –
krwista, taka rozpływająca się promieniście tak jak by wypływała z pod tych
właśnie skrzepów. Pachniało to wtedy takimi fiołkami albo różami.
St85
Cierpienia Katarzynki nasilały się zawsze w czasie
Wielkiego Postu, współcierpiała wtedy w szczególny sposób ze swoim Mistrzem.
St86
Było to w Wielkim Tygodniu kiedy padała trzykrotnie.
Tak jak Pan Jezus. Rany otwierały się bardzo. Było widać tą wielką boleść,
straszną bladą twarz. Z miejsca, gdzie Pan Jezus miał cierniową koronę sączyła
się krew. To z tych porów tak sączyła się krew. Później konanie. Opisywanie tego
konania to raczej wolałam bym pominąć, bo naprawdę serce ściska. Tego momentu
nie zapomnę - jak się działo, co się
działo. Długo to trwało. Ten pot spływający po twarzy, te źrenice jakby pękały,
te łzy jak wychodziły. W takim stanie trwała około 20 minut - jakby poza światem. Myślałam, że nie odzyska
przytomności .
St87
Katarzyna Szymon znosiła nie tylko fizyczne
cierpienia, bez słowa skargi, ale zawsze z przebaczeniem w sercu przyjmowała
wiele nieprawdziwych krzywdzących ją sądów, a nawet oszczerstw.
St88
Co było najboleśniejsze, że ludzie Katarzynę
prześladowali. Mówili, że ona sama sobie drapała rany. Ja byłam naocznym świadkiem
przez sześć lat, wszystko obserwowałam i widziałam, że nie drapała. W piątki i
w środy krwawiła samoistnie - krew wytryskiwała
z ran: boku, głowy, oczu, z ran nóg.
St89
Katarzynka obdarzona była wyjątkowym bogactwem
przeżyć mistycznych. Kiedy nie mogła o własnych siłach przyjść do kościoła - otrzymywała Komunię Świętą z Nieba.
St90
Cud ten powtarzał się wielokrotnie w obecności
wielu świadków.
St91
To była taka radosna
chwila kiedy Pan Jezus szedł do Katarzynki w postaci białej Hostii.Nie da się tego wypowiedzieć.
Ale przede wszystkim ten
nadziemski zapach - niepodobny do żadnego perfum, do żadnych lilji, żadnych
róż.
Jak Pan Jezus zszedł na usta Katarzynki, to wszyscy uklękli z radością,
bo to żywy Pan Jezus do Katarzynki szedł. Pan Jezus długo, bardzo długo był na języku,
aby wszyscy dokładnie to zobaczyli. Kto niósł Hostię - to myśmy nie widzieliśmy.
Hostia szła jakby w powietrzu do Katarzynki na język. Później Katarzynka
opowiadała, że to sam Pan Jezus ją przyniósł, że był na boso, w białej szacie,
w długiej szacie. Ale kawałka ciała zdrowego nie miał, tak jakby nożem cały podziobany.
Miał większe rysy i mniejsze rysy – tak jak grzechy ludzkie. W taki sposób Pan
Jezus sam dał jej swoje ciało. Te chwile są najszczęśliwsze w mym życiu.
St92
Jednym z ostatnich
księży, który poznał Katarzynkę na kilka miesięcy przed jej śmiercią był ksiądz
Jan Czekaj.
St93
Katarzyna Szymon, kiedy
spotkałem się z nią, była w bardzo ciężkim stanie. Ogromnie chorowała, ale nic
się nie skarżyła. Wspominała już, że: „czas mi odejść, muszę się przygotować na
ostatnią drogę”.
Ale nie bała się, była pewna, że kiedy skończy
ziemską pielgrzymkę otrzyma to, w co wierzyła i komu ufała.
St94
Katarzyna Szymon umarła
24. sierpnia 1986 roku.
Z chwilą śmierci
stygmaty, które przez ponad 40 lat nosiła, zaczęły się w cudowny sposób goić,
potwierdzając w ten sposób, ich nadprzyrodzony charakter.
St95
Gdyby były fałszowane - to znaczy nakłuwane igiełkami, albo jakimś
nożykiem - to zostały by po śmierci.
Cały czas to widziałem.
A tu w tym wypadku - już dwie godziny po śmierci, a potem w cztery dni po
śmierci rany goiły się. To znaczy tak, jakby te skrzepy ulegały sublimacji, to
znaczy wyparowywaniu. Skóra się wygładzała i można stwierdzić, że w momencie,
kiedy Katarzynka była już chowana, były już tylko ślady tych skrzepów
(jest to widoczne na zdjęciu).
St96
Kiedy 28 sierpniaprzyjechałem na pogrzeb widziałem, że na rękach nie było ran.Były zagojone
(widać to na zdjęciu), a ciało było wiotkie mimo
tego, że to był piąty dzień po śmierci. Nie odczuwało się żadnego innego
zapachu. Wręcz przeciwnie - zapach jakby zdrowego człowieka.
St97
Katarzyna Szymon została mi w pamięci i pozostanie
na zawsze. Wiele jej zawdzięczam, wiele zawdzięczają jej ci, z którymi
jeździłem do niej. Była dla nas żywym przykładem. Nauczyła nas modlić się,
nauczyła nas cierpliwości, pokory, wielkiej ufności. Żyjąc powtarzała, że tylko
modlitwa, pokora i zaufanie może zmienić drugiego człowieka, zmienić świat. I o
to prosiła. Ciągle zapewniała o wielkiej dobroci, miłości i miłosierdziu Boga
Wszechmogącego do wszystkich ludzi, do każdego człowieka.
St98
16 listopada 1985 roku w Święto Matki Bożej
Miłosierdzia i chyba za Jej to tylko przyczyną, został zarejestrowany na
amatorskiej kamerze video, niezwykły i jedyny w swoim rodzaju dokument, jest
nim ekstaza Katarzyny Szymon.
St99
EKSTAZA:
„O Jezu, o Jezu widzisz - dobry Jezu.Jesteś tak strasznie zamordowany przez lud
grzeszny. Zamordowali Cię o Jezu i przybili Cię do Krzyża, o Jezu.
Kochaj Jezu, kochaj
Jezu wszystkie swoje dzieci. Kochaj o Jezu tych, którzy Cię opuścili i przyjmij
ich do siebie.”
„Jezu nie płacz,
daj mi te łzy o Jezu, nie płacz Jezu. Czy pójdą te wszystkie dzieci do Nieba ?
O Jezu, czy pójdą i ci co Cię krzyżują?
Cały świat Cię
krzyżuje, o Jezu zlituj się, zlituj się Jezu nad dziećmi twoimi. Zachowaj ich,
weź ich wszystkich do Nieba.
I tych nałogowych pijaków.
I tych co grzeszyli strasznym grzechem nieczystości.I te rozbite małżeństwa, dzieci nienarodzone.
O Jezu przyjmij ich do Nieba, daruj im wszystko,
o Jezu, weź ich pod Swoją opiekę, o Jezu, Jezu.”
St100
„Córko moja ”
PAUZA
„Jeśli chcą iść do
Nieba – musi być dużo pokuty, dużo ofiary. Wtedy im przebaczę. Ale wszystkim
nie, bo bardzo dużo grzeszników, bardzo dużo jest dzieci zabitych.”
St101
„Jezu ja Cię miłuję. Czy naprawdę Jezu nie opuścisz
mnie, o Jezu, nie opuścisz tych dzieci, które tu przybyły. Weź ich pod swoją
opiekę”.
St102
„Córko - wezmę ich - nie zginą. Muszą czynić pokutę .
Niebo im otworzę.
Trzeba jeszcze dużo
modlić się na różańcu. Trzeba czynić pokutę, ofiary. Wy wszyscy rozważajcie
Moją Mękę. Wszystko żeście zrozumieli? Kto Mnie nie miłuje i kto nie odda Mi
się - nie ma życia w sobie !
A kto Mnie miłuje - ten będzie na zawsze przy Mnie. I wydam was przed Ojcem
Moim .
St103
PIEŚŃ
Niczym róży kwiat, pośród ostrych cierni, jak
od Boga znak, dla grzesznego świata, żyła z nami tu na tej ziemi, dziewczynka
prosta niepiśmienna nie bogata.
Bóg ją wybrał i dał
jej tylko krzyż, który ona niosła po życia swego kres. Źródłem jej wytrwania
był zawsze Chrystus Mistrz i Jemu ofiarowała swe cierpienia.
Oczy płaczące krwawymi łzami, przebite stopy, bok i
ręce. to przecież stygmaty Chrystusa, to Ewangelii ”Stemple”.
To dla niewiernychTomaszów,to dla ludzi słabej wiary, by dać im
umocnienie, by Boga się nie wyparli! By poszli za Chrystusem i chcieli Jemu służyć,
a wszystkie swe talenty użyć dla Bożej Chwały.
St104
I choć ona już odeszła tam, gdzie Pan przygotował
miejsce dla swych sług, pozostanie w sercach widok Boskich Ran i imię
stygmatyczki ”Katarzynka”.
St105
Jak wynika z przeprowadzonych badań statystycznych,
co sekundę prawie dwoje, na minutę sto, na godzinę, a więc dokładnie w czasie
trwania tego filmu, umiera na ziemi ponad sześć tysięcy ludzi.
St106
Bez względu na to, czy
wierzyli w Boga i żyli według Jego przykazań, czy też byli ateistami lub ludźmi
deklarującymi się jako wierzący, a nie praktykujący, wobec śmierci wszyscy
okazali się równi. Wszyscy musieli stanąć na Sądzie Bożym przed
Chrystusem.
Wiekuiste szczęście w
Niebie, oczyszczające cierpienie w czyśćcu, czy też wieczne potępienie w
piekle, są już dla nich rzeczywistością i teraźniejszością.
St107
Także i my, którzy
przecieramy jeszcze ścieżki naszej ziemskiej pielgrzymki, nieuchronnie staniemy
wcześniej czy później przed Sędzią sprawiedliwym, aby On rozliczył nas z każdego
naszego czynu, słowa, myśli, zaniedbania.
Śmierć jest bowiem
tylko pomostem, który łączy życie ziemskie z wiecznością.
Na drugiej stronie
tego pomostu czeka już nasz Boski Mistrz - Jezus Chrystus, czeka na każdego z
nas.
St108
„Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzy pracujecie i
uginacie się pod ciężarem, a Jawas
pokrzepię, weźcie Jażmo Moje i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego
serca, a znajdziecie odpocznienie dla dusz waszych, albowiem Jażmo Moje słodkie
jest, a Brzemię Moje lekkie.
St109
Film ten powstał w latach 1985 – 1989.W pracach nad nim uczestniczyli: Barbara,
Nina, Roma, Andrzej, Benedykt, Edward, Jerzy, Zbigniew i wielu wielu innych.
Wszyscy oni byli tylko : ”Nieużytecznymi sługami”, których w niezwykle
delikatny lecz zarazem odczuwalny sposób prowadziła Maryja – Matka Bożego
Miłosierdzia.