WSPOMNIENIA O STYGMATYCZCE – O. TYMOTEUSZ HUŁAS ZP Artykuł z Tygodnika Zrzeszenia Katolików Caritas "Myśl Społeczna" Nr 11 z dn. 21.02.1988r Osoba Katarzyny Szymon nadal budzi społeczne
zainteresowanie, czego dowodem są stale napływające do
redakcji listy
z licznymi pytaniami na jej temat Są już świadectwa
osób, które doznały szczególnych łask (np. uzdrowienia) za jej wstawiennictwem. Kontynuujemy
druk opinii księży i lekarzy, którzy
dają o niej wiarygodne świadectwo.
„Katarzynę Szymon,
stygmatyczkę i mistyczkę obdarzoną charyzmatem cierpienia i czytania w ludzkich
sumieniach, poznałem 18 XI 1983r. Umacniałem się moralnie i duchowo jej postawą
i cnotami: pokorą, roztropnością, miłością, miłosierdziem wobec ludzi ją
odwiedzających, gorliwością modlitwy
za grzeszników i tych, którzy odeszli do
wieczności, ale pozostają w stanie oczyszczenia.
Codziennie modliła się z różańcem w ręku, w
piątki rozważała Mękę Pańską ( w czasie odmawiania Dogi Krzyżowej). Nie lubiła
wiele mówić o sobie. Na pytania dotyczące jej życia
odpowiadała roztropnie, krótko i pokornie. Uważała
się nieużyteczną służebnicą Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Pierwszy raz odwiedziłem Katarzynę Szymon w Kostuchnie koło Katowic i byłem świadkiem jej krwawiących ran stygmatycznych. Było to w piątek o
godzinie 15. Stygmatyczka była pogrążona w
ekstazie, w której słyszała widziała Chrystusa, powtarzając głośno Jego słowa.
Głos Katarzyny miał wyraźnie męską
intonację. Dwukrotnie widziałem się z Katarzyną Szymon
w sanktuarium maryjnym w Brdowie i Leśniowie, gdzie żarliwie modliła się przed
obrazem Matki Bożej pogrążona w
ekstazie. Była wyczerpana i chora. W jej
intencji odprawiliśmy Mszę Świętą. Wkrótce stan jej
zdrowia znacznie się polepszył (...) W okresie tej znajomości mogę jednoznacznie
stwierdzić, że jest rzeczą niemożliwą, aby Katarzyna
Szymon rany stygmatyczne powodowała przez nakłuwanie
szpilkami, o co ją fałszywie niejednokrotnie posądzano”. |